Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić połączenie upojnej słodyczy Pulpa (Byredo), marynistycznych akordów ozonowych z Nautica Voyage (Nautica) i nut indolicznych, znanych z Sarrasins (Serge Lutens)? Cóż, tak właśnie pachnie Aurore Nomade i, o dziwo, pachnie wspaniale.
Nowy zapach The Different Company oszałamia mnogością pomysłów, które – choć nierzadko pozbawione płaszczyzn olfaktorycznego styku – tworzą mieszankę zaskakująco logiczną i koherentną. Największa w tym zasługa twórcy omawianych tu perfum, Bertranda Duchaufoura, który od wielu lat niestrudzenie dowodzi swej odwagi w tworzeniu perfum nowatorskich, reinterpretujących zapachowe klisze, a przy tym w osobliwy sposób pięknych i nie pozbawionych wartości użytkowej. Przez wzgląd na specyfikę tego wpisu nie będę nawet próbował wymienić największych dzieł tego twórcy, warto jednak nadmienić, że Aurore Nomade w ciekawy sposób oddaje obecne fascynacje Duchaufoura, czyli niejednoznaczną i niecodzienną słodycz (świetny i nagrodzony przez nas niedawno Or Du Serail dla Naomi Goodsir) oraz – w tej chwili mało popularne wśród miłośników niszy – akordy morskie i ozonowe (Copal Azur dla Aedes de Venustas).
Zapach The Different Company zaskoczy tych z Was, którzy spodziewać się będą po nim klasycznego ujęcia tematu tropikalnego w postaci orzechów kokosowych, cytrusów i upojnych, słonecznych kwiatów pokroju gardenii lub tuberozy, znanych chociażby z Beyond Paradise czy Monyette Paris. W wizji utkanej przez Duchaufoura, rankiem na rajskiej wyspie budzi nas słone, morskie powietrze, leżąca obok butelka po rumie każe z nowej perspektywy spojrzeć na męczący nas ból głowy, zaś unoszący się wokół zwierzęcy zapach indolu sugeruje, że być może minionej nocy dopuściliśmy się rzeczy, których być może powinniśmy żałować.
Aurore Nomade to zupełnie nowe spojrzenie na perfumy letnie. Choć twórca zapachu nie zapomniał o „wpisujących się w gatunek” akordach owocowych (wyraźnie wyczuwalny banan) i kwiatowych (słodkie i delikatnie maślane frangipani oraz ylang-ylang), to przedstawia je w sposób na tyle niecodzienny i zaskakujący, że pierwszym słowem, jakie pojawia się przed oczami na myśl o aurze tego zapachu, jest angielskie „uncanny” – przedziwny, intrygujący i wymykający się zrozumieniu. Już od pierwszych sekund po aplikacji kompozycja rwie się do szaleńczego tańca sprzeczności – akordy słone mieszają się ze słodkimi, lekkie z esencjonalnymi, czyste z fizjologicznymi. Mimo że czuć tu atmosferę niezobowiązującej, wakacyjnej zabawy, nie sposób nie dostrzec owych subtelnie perwersyjnych szczegółów – wspomnianego wcześniej indolu czy woni ciepłego i wygrzanego w słońcu ciała – za sprawą których perfumy Duchaufoura zręcznie unikają pułapki infantylności. Owoce serwowane nam przez The Different Company nie są plastikowe, wokół kuszącego feerią barw i woni półmiska fruwają upojone słodyczą muszki-owocówki, zaś obok soczystych granatów leżą przejrzałe winogrona. Aurore Nomade to nie pocztówka z wakacji. To prawdziwy, chwilami naturalistycznie dosłowny zapach tropikalnej wyspy, fantastyczna opowieść i – pod względem wizjonerstwa i rzemieślniczego kunsztu – kolejne, wielkie perfumy Bertranda Duchaufoura.
Opis Grzegorza jest under construction
Dodaj komentarz