Co za wariatka wrzuca panoramę Paryża do notki o Tokio…. Prawda? ;) Otóż zdjęcie główne, przedstawia Tokyo Tower, także nie bójcie się, że z geografii jestem aż tak słaba! Dzisiaj przychodzę do Was z ostatnim już zapachem Scent of Departure, który znajduje się w mojej kolekcji, a mianowicie z aromatem Tokio. Kolejny iście wakacyjny kierunek – myślę, że Japonia jest jednym z najczęściej wymienianych krajów pod tytułem „moja podróż życia”. Tak więc ruszamy!
Z czym Wam się kojarzy Japonia? Mi przede wszystkim z określeniem „kraj kwitnących wiśni”. Z kolei wiśnie kojarzą mi się z czymś smakowitym, słodkim, soczystym i wyrazistym, czyli raczej z czymś innym niż Scent of Departure Tokyo ;). Nie są to perfumy nachalne i apodyktyczne – jak dla mnie są raczej idealnym odzwierciedleniem idei wody toaletowej – zapach wyczuwalny, ale nie rysowany grubą krechą. Trwałość ok. 3 do 4 godzin – zapach rozpływa się w nicość. Nie jest to skomplikowana konstrukcja, ale wcale nie ujmuje jej to uroku. Jednoznacznie świeży kwiatowy aromat, z lekką nutą słodyczy. Ja wyczuwam zdecydowanie wiśnie pomieszane z cytrusami i otulone jakąś cieplejszą nutą, którą ciężko mi rozgryźć. Generalnie to bardzo miła propozycja na co dzień. Tokyo sprawdzą się zarówno w pracy, jak i na popołudniowym spacerze. Kojarzą mi się z latem, ciepłem, beztroską. Polecam wielbicielom delikatniejszych mieszanek w stylu Prudence Parfum Paris.
Scent of Departure Tokyo, woda toaletowa poj. 50 ml
Koncertowała m.in. w Mediolanie, Sztokholmie i Sankt Petersburgu. Nie ma dla niej znaczenia, czy perfumy mają niszową etykietkę, czy zupełnie komercyjną. Mają po prostu rzucać na kolana! Kasia gra na altówce. Nie wiesz, co to takiego? Kasia wie, zapytaj ją.
Dodaj komentarz