Kiedyś zdecydowanie twierdziłam, że nigdy w życiu nie wyjdę za mąż. Jednakże pewnego dnia zmieniłam zdanie i odtąd cały czas słyszę o tym, że mam obsesję na punkcie ślubów. Może i mam. Dokładnie obmyśliłam już cały plan uroczystości, wiem mniej więcej jak powinna wyglądać idealna sukienka, buty i makijaż (na sto procent użyję szminki Chanel Rouge Coco w odcieniu Chalys!) i wiem, że chcę absurdalnie dużo światełek i fajny mały zespół. Zresztą w mojej obecnej sytuacji trudno jest o ślubie nie myśleć. Mnóstwo moich bliższych lub dalszych znajomych jest na etapie opracowywania szczegółów ślubu lub zaręczania się, więc cóż innego mi pozostaje… Planuję sobie też, zobaczymy co z tego wyjdzie! :) I tak właśnie przy tej okazji przetestowałam sobie perfumy stworzone z myślą o paniach, które stają u progu nowego życia, czyli Vive La Mariee wypuszczone na rynek w pierwszej połowie 2013 roku przez Les Parfums de Rosine.
Bukiet, czyli gwóźdź programu dla wszystkich panien na weselu!
Jak powszechnie wiadomo, na weselu rzucany jest bukiet (tudzież welon), którego złapanie zwiastuje pannie szybkie zamążpójście. Ale! Nie każdy bukiet jest wart łapania. Na co komu smutny, brzydki zbitek zwiędłych kwiatków? Można się spodziewać, że coś takiego nie wróżyłoby dobrze potencjalnej pannie młodej. Aby się przekonać, czy Vive la Mariee to bukiet, o który należy zawalczyć na środku parkietu, koniecznie musicie same go na sobie wypróbować! Jak zwykle centralną nutą jest róża, tym razem otoczona wonią białych kwiatów, a do tego – niespodzianka! Całości dodaje słodyczy aromat wanilii i pralinek! W nutach głowy odnajdziemy bergamotkę, neroli, liczi, nuty zielone, w sercu umieszczono jaśmin sambac, kwiat pomarańczy, różę, magnolię, piwonię i frezję, a baza to połączenie paczuli, ambry, tonki, cedru, piżma, sandałowca, pralinek i wanilii. Perfumy utrzymały się na mnie około 6 godzin.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=c74BSImG4xM[/youtube]
Mała podróż przedślubna…
Właśnie wróciłam z krótkiej podróży do Włoch. Wyjazd był służbowy, bo grałam koncert, ale tak czy inaczej – towarzyszył mi romantyczny nastrój. Kręte wąskie uliczki, urokliwe zaułki, ta atmosfera ciepła i radosnego flirtu unosząca się w powietrzu i do tego okrzyki „Bella ragazza!” na każdym kroku – absolutnie pokochałam Italię! :) Mieszkałam w maleńkim miasteczku Arco. Jest tam wspaniały cienisty park z oczkiem wodnym, palmami i innymi fantastycznymi roślinami, które chronią przed upałem. Vive la Mariee kojarzy mi się trochę z takim parkiem. Idę krętą ścieżką, promienie słońca przemykają między ogromnymi liśćmi, a wokół mnie panuje przyjemny chłód. Leniwa pora siesty prowokuje do tego, aby przysiąść na ławeczce, oprzeć głowę na ramieniu ukochanego i oddać się rozmyślaniu o niczym. Ciepły aromat róży, wanilii i pralinek otoczony chłodem białych kwiatów – słońce przytemperowane palmowymi liśćmi. Tak dla mnie pachną te perfumy – wcale nie trzeba iść z nimi do ołtarza! Choć świetnie się do tego nadadzą ;)
Windą do nieba
Vive la Mariee znaczy tyle co „Niech żyje Panna Młoda!„. Perfumy te stworzono z myślą o tej jedynej w swoim rodzaju okazji, czyli o ślubie. Fantastycznie sprawdzą się w połączeniu z romantyczną koronkową sukienką lub balową kreacją dla księżniczki. Dla prawdziwej damy, ale z chochlikiem w oczach ;). Przypadną do gustu bardzo młodym Pannom Młodym – są świeże, ale też pełne elegancji i blasku. ALE ALE! Nie szufladkujcie ich od razu: na co dzień będą przyjemnym uzupełnieniem sukienki. Czuć się każdego dnia jak Panna Młoda? Poczuj jak to jest, kiedy wszystkie oczy ( i NOSY!) są zwrócone w Twoją stronę! :)
PS!
Moja Babcia wróży co roku w Andrzejki, od lat ze stuprocentową sprawdzalnością. Jak miałam mniej więcej 16 lat to zaczęła przepowiadać też moją przyszłość i według babcinych proroctw wyjdę za mąż zanim skończę 23 lata! BABCIUUU, MIEJ RACJĘ, BO ZNALAZŁAM PIĘKNĄ KIECKĘ NA WYPRZEDAŻY!
Oryginalne perfumy Les Parfums de Rosine można kupić w Perfumerii Ambrozja. Polecam!
Koncertowała m.in. w Mediolanie, Sztokholmie i Sankt Petersburgu. Nie ma dla niej znaczenia, czy perfumy mają niszową etykietkę, czy zupełnie komercyjną. Mają po prostu rzucać na kolana! Kasia gra na altówce. Nie wiesz, co to takiego? Kasia wie, zapytaj ją.
Dodaj komentarz