Przybyłem
Konkretnie zapach przybył w październiku 2012 roku, podobnie jak jego dwaj koledzy VIDI oraz VICI. To zapachowe trio dołączyło do obsady kolekcji Edition Rare Histoires de Parfums. Veni to perfumy przepełnione zapachami Nowego Świata. Wszelkie korzenne skojarzenia są tu jak najbardziej na miejscu. W nucie głowy kardamon, cynamon, olejek galbanowy i lawenda. To daje tym perfumom naprawdę wielkie wejście, ale… powiem tak: mnie ten zapach nie zachwyca swoim początkiem – jest za ostry, to połączenie nie do końca mi pasuje, coś z czymś się gryzie, może ta świeża lawenda nie do końca pasuje do ciepłego cynamonu? Nie mam pojęcia. W każdym razie dość szybko te gryzące zapachy się ulatniają i przechodzimy do nuty serca, która pachnie szafranem, goździkami i tajemniczo brzmiącym gajakowym drzewem i to jest zupełna metamorfoza Veni.
Tutaj pachnie ciepło, bezpiecznie. Moje skojarzenie to wieczór z ukochanym, spędzony przy kominku, z cichą muzyką w tle i z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach. Druga myśl jaka mi się tutaj nasuwa, to męski sweter, na którym pozostała lekka woń perfum, serce Histoire de Parfums VENI pachnie właśnie tak – otula sobą, to jest taki przydymiony zapach, ale przydymiony nie w sensie faktycznego odczuwania nosem, lecz w nastroju, w jaki wprawia. To nie jest coś definitywnie określonego, po prostu coś zauważamy, jest to delikatne, ale wyraźnie wyczuwalne. W bazie mamy odrobinę słodyczy – wanilia, toffie, a oprócz tego olejek z paczuli, ambrę, piżmo oraz mech dębowy. Te słodkie aromaty nie zmieniają wyraźnie zapachu, jedynie go lekko ogrzewają.
Histoires de Parfums VENI dla mężczyzny moich marzeń!
VENI jest zapachem według mnie zdecydowanie męskim. Takim w stylu retro elegancji, doskonale nada się dla współczesnego dandysa. Ja widzę w nim mojego chłopaka – intensywny, ale ciepły, przyciągający, nieoczywisty; cudownie byłoby się przytulić do mężczyzny pachnącego VENI :) Trwałość tych perfum jest po prostu niesamowita – jeden psik na rękę wieczorem, rano wstałam i nadal były wyczuwalne, wzięłam prysznic i użyłam balsamu o zapachu arbuza i… nadal czułam VENI! Rzeczą, którą muszę tutaj zauważyć jest to, że Gerald Gishlain kolejny raz stworzył zapach, który absolutnie nie wszystkim będzie pasował. To nie są perfumy typu „sport”, więc jeśli czegoś takiego szukacie, raczej nie sięgajcie po Histoire de Parfums. Edition Rare VENI to zapach cięższy, raczej do garnituru, a przynajmniej do eleganckiej koszuli!
Edition Rare VENI – zapachowy pocałunek w stylu retro
Absolutnie uwielbiam to zdjęcie! Marynarz całujący sanitariuszkę na wieść o końcu wojny – to wyraża dosłownie wszystko. Młody chłopak i dziewczyna, pocałunek, nowy początek, nowy świat. Veni – przybyłem. Przybywa nowe. Z tym zapachem odkryjesz w sobie inną stronę – elegancja, ciepło, siła i zaufanie, to naprawdę fantastyczne ile emocji może przekazać zapach. Histoire de Parfums VENI nadadzą się zarówno na romantyczną kolację przy świecach, jak i na biznesowe spotkanie. Z takim zapachem pewność siebie gwarantowana! Będą wspaniałym wyjątkowym prezentem. Myślę, że będą się kojarzyć z wieloma przyjemnymi momentami – jak dla mnie to woń z półki „domowe ciasto; maciejka wieczorem” – coś co ewidentnie przywołuje miłe wspomnienia, niezależnie od wieku i nastroju. Przybądźcie na Nowy Ląd odkryty przez Histoire de Parfums, a nie pożałujecie!
Perfumy można kupić w Perfumerii Ambrozja – Ambrozja.com. Polecam!
Koncertowała m.in. w Mediolanie, Sztokholmie i Sankt Petersburgu. Nie ma dla niej znaczenia, czy perfumy mają niszową etykietkę, czy zupełnie komercyjną. Mają po prostu rzucać na kolana! Kasia gra na altówce. Nie wiesz, co to takiego? Kasia wie, zapytaj ją.
Dodaj komentarz