Dzisiaj kilka słów na temat mojej miłości do szarlotki i o tym, że nie przepadam za sernikiem, a pretekstem do tego będzie najpyszniejszy zapach ze wszystkich, jakie dotychczas miałam przyjemność testować, czyli wypuszczony na rynek w 2004 roku Ambre Narguile od Hermes.
Szarlotka, naleśniki, creme brulee
Kilka dni temu po raz pierwszy piekłam sernik, za którym nieszczególnie przepadam, ale za to mój luby wręcz przeciwnie. Jak powszechnie wiadomo, bycie idealną dziewczyną wymaga poświęceń, tak więc siłą rzeczy zadebiutowałam w końcu na sernikowym polu. Z kolei moim ulubionym ciastem jest jabłecznik. Nic nie przebije zapachu i smaku świeżej, cieplutkiej szarlotki, najlepiej z gałką śmietankowych lodów i odrobiną czekolady. Nie będę oryginalna i napiszę to, o czym każdy pomyśli, pierwszy raz wąchając Ambre Narguile: pachnie jak jabłka z cynamonem. Tyle tylko, że nie jest to taki banalny aromat jabłecznika – wzbogaca go pikantna nutka rumu, czuć też ciepłą słodycz karmelu. Jest taka piosenka, której wersy jak dla mnie idealnie komponują się z tą przepyszną propozycją od Hermes: „(…) piszę, że to w głowie się nie mieści, jak prześlicznie jesz naleśnik.” ;) („List do jedzącej Eurydyki” sł. Jeremi Przybora). Takie właśnie są te perfumy: słodkie, naleśnikowe, śniadaniowe, do kawy i ciastka, ale jednocześnie są intrygujące i wciągające.
Zapach jesiennych wieczorów
Fantastycznie sprawdzą się w roli perfum na jesień i zimę. Są ciepłe i przytulne i bardzo bardzo smaczne ;). Właściwie ich jedynym minusem jest cena i słaba dostępność. Ambre Narguile dostępny jest wyłącznie w butikach firmowych Hermes, tak więc najbliżej mamy zdaje się do Wiednia. Trwałość to ok. 5-6 godzin, ale szczerze mówiąc miałam ochotę cały czas psikać się od nowa – absolutnie perfumy do zjedzenia! Unisex, męskie ciało interesująco podbija cynamon i rum! :) Serdecznie polecam miłośnikom zapachów nastrojowych – po pierwszym użyciu natychmiast miałam przed oczami uroczy obrazek – za oknem śnieżyca, a ja w wełnianym swetrze i grubych skarpetkach siedzę pod kocem z parującym kubkiem gorącej czekolady, cudo. Mając takie perfumy, nawet zima nie wydaje się być taka straszna! Jeśli tylko macie możliwość, zachęcam do wypróbowania, daję słowo, że warto!
Koncertowała m.in. w Mediolanie, Sztokholmie i Sankt Petersburgu. Nie ma dla niej znaczenia, czy perfumy mają niszową etykietkę, czy zupełnie komercyjną. Mają po prostu rzucać na kolana! Kasia gra na altówce. Nie wiesz, co to takiego? Kasia wie, zapytaj ją.
Dodaj komentarz