Dziś to już tylko wspomnienie wczorajszego dnia, ale nade mną krąży jeszcze aura zapachów i mam przed oczami osoby, miejsce i wszystko to, co się działo. Gdy jeszcze me wspomnienia są tak żywe chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami, ale przede wszystkim niezwykłą historią perfum oraz jej firmy.
Wczoraj miałam zaszczyt uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu – Simon Brooke wraz z małżonką przyjechali na specjalne zaproszenie Perfumerii Ambrozja. Podzielili się oni z zebranymi gośćmi nie tylko swoimi zapachami, ale historią związaną z marką Grossmith. A owa historia jest niczym ta z Hollywoodzkich opowieści – pełna wzruszeń, humoru, zwrotów akcji i najważniejsze – szczęśliwego zakończenia :)
Rys historyczny.
Firma Grossmith powstała w 1835 roku w Londynie przez John’a Grossmith’a. Bardzo szybko uzyskała ona wysoką renomę twórcy wyrafinowanych perfum. Swą prestiżową pozycję zawdzięczała temu, że używała ona wyłącznie naturalnych składników, które były importowane z Grasse oraz kunsztowności flakonów tworzonych z kryształów Baccarat.
Były to perfumy, które panowały na dworze królewskim, bo to ich używała królowa Aleksandra i wydała im królewską rekomendację. Zresztą firma uzyskała ją również z dworów Hiszpanii oraz Grecji. Jednak to nie wszystkie powiązania z rodziną królewską, ponieważ w 1893 roku stworzony został zapach Betrothal z okazji ślubu księcia Jerzego i księżniczki Marii a w 1897 – powstały perfumy Victorian Bouquet The Royal Perfume.
Do 1924 roku firma była rodzinnym interesem. W 1970 roku wyszła z posiadania rodziny a około roku 1980 zupełnie zaprzestała swej działalności.
Podarek po przodkach.
Simona od zawsze interesowały rodzinne historie, lecz w 2003 roku zabrał się do tej sprawy na poważnie i zaczął odtwarzać drzewo genealogiczne swojej rodziny. Jego dociekliwość doprowadziła go do przodków z XIX wieku. Wzmianki z tego okresu, mówiły o 3 Johnach Grossmith’ach – farmerze, działaczu społecznym oraz perfumiarzu. Po wnikliwych analizach okazało się, że te 3 persony to tak na prawdę jedna i ta sama osoba – czyli prapradziadek Simona.
Pradziadek w Grasse kształcił się na perfumiarza a swój dorobek wydał w książce, w której zawarł 300 receptur w tym 100 to receptury perfum. Po odnalezieniu owej księgi największym pragnieniem Simona było odtworzenie firmy, marki i zapachów. To marzenie spełniło się w listopadzie 2009 roku.
Kompozycje godne Królowej.
Obecnie marka ciągle się rozwija sięgając po swoje klasyczne zapachy oraz tworząc zupełnie nowe kompozycje. Na szczególną uwagę zasługują wykreowane na bazie wcześniejszej receptury perfumy Betrothal , które zostały stworzone specjalnie z okazji ślubu Kate Midelton z księciem Wiliamem. The Royal Perfume stworzone na diamentowy jubileusz królowej Elżbiety II również są unowocześnioną wersją pachnidła z 1897 roku. Wtedy był on wręczany królowej Wiktorii z okazji jej diamentowego jubileuszu – jak widać historia lubi się powtarzać :)
Jednak wśród gości największym powodzeniem cieszył się zapach Amelia – pachnidło bajecznie kobiece, które jest hołdem dla prababci Simona, bo to dzięki jej staraniom przetrwała pamięć o tradycji rodu Grossmith’ów.
Emocje i wrażenia.
Mówi się, że Anglicy to naród zimny i chłodny w okazywaniu emocji. Jednak po wczorajszym spotkaniu nie mogę potwierdzić tej opinii, ponieważ Simon Brooke wraz z małżonką są przemili i przesympatyczni. Mimo wielkiego rozchwytywania przez media i licznie przybyłych gości z każdym chcieli się osobiście przywitać oraz zamienić przysłowiowe trzy słowa.
Z wielkim wyszukaniem opowiadali o perfumach, które stały się teraz dla nich całym światem. Bardzo rozczulił mnie obraz, gdy żona Simona wyciągała kolekcję Grossmith Baccarat z bąbelkowych woreczków a następnie przeczesywała ich kokardki specjalną do tego szczoteczką mówiąc przybyłym że dla nich perfumy są jak dzieci i dbają o to by jak najlepiej się prezentowały :)
Wczoraj miałam możliwość podziwiać przepiękne flakony, których dostojna forma po prostu urzeka jak i powąchać jedne z piękniejszych zapachów. Wszystkie perfumy pachną niesamowicie wytwornie – jednak mnogość woni, których się wczoraj nawąchałam po pewnym czasie spowodowała rozgardiasz w moim nosie i niemożność rozdzielenia jednych od drugich. Jednak na pewno będę wracała wspomnieniami do wczorajszego dnia a przyszłymi czynami do próbowania i wąchania tych niezwykłych zapachów Grossmith.
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz