Ostatnio jakoś zrobiło mi się jesiennie na sercu. Kupiłam i zjadłam moją ulubioną dynię (której pojawienie się w sklepach trochę zwiastuje jesień), wszędzie widzę reklamy wyprawek szkolnych, coraz więcej otacza mnie jesiennych kolorów. Pomyślałam, że może czas na jakiś jesienny zapach? Postanowiłam jednak nie kończyć jeszcze z latem (bo uwielbiam tę porę roku) i poszukać czegoś letniego. A jesienny zapach może odłożyć na następny raz? Ostatnio zauroczyła mnie Ameila Grossmitha, i postanowiłam ponownie zaznajomić się z zapachem Wielkiego Mistrza bo zaczął robić na mnie coraz większe wrażenie.
Wiosenny początek
Po pierwsze bardzo zainteresowała mnie nazwa, uruchomiła wyobraźnię. Floral Veil – kwiatowa woalka,welon, skojarzyła mi się z pięknymi, kwiatami wpiętymi w długie włosy młodej kobiety. Albo z koroną utkaną z tysięcy polnych kwiatów (polne kwiaty- wydaje mi się że wiele zapachów kojarzy mi się z ukwieconą łąką :P). Co czekało mnie po otwarciu flakonu? W nos uderzyły mnie konwalie. Mnóstwo tych białych, wiosennych kwiatów spoczywało u moich stóp. Z czasem, na mojej skórze zapach się zmieniał i bardzo lubię ten moment, kiedy nagle staje się zupełnie inny. Nie każde perfumy są takie, w niektóre nie ewoluują, ciągle pozostają takie same. W tym przypadku zapach zmienia się znacznie, zmienia się też w zależności na jaką część ciała je zaaplikuję. Na nadgarstku pachną zupełnie inaczej niż na przegubie.
Po pewnym czasie zapach zaczynał być lekko cytrusowy ale ciągle wymieszany z delikatnymi kwiatami. Jakby lekko polać kwiaty sokiem wyciśniętym ze świeżej pomarańczy, może z dodatkiem żółtej, orzeźwiającej cytryny. Chociaż widziałam też w nim kwitnące kwiaty pomarańczy i delikatną wanilię. Floral Veil jest zapachem zielono-białym, jest słodki, ale też orzeźwiający. Odkrywanie co skrywa w sobie flakon jest w tym przypadku ekscytujące, jak przedzieranie się przez kolejne alejki pięknego ogrodu, żeby natykać się na coraz to nowe, ciekawsze kwiaty.
Spotkanie z Mistrzem
Muszę przyznać, że Grossmith pozytywnie mnie zaskoczył. Nie mieliśmy dobrego początku. Kiedy powąchałam, a raczej spryskałam się zapachem stworzonym dla Kate Middeltone na dzień jej ślubu, zwątpiłam w opinie, że Grossmith jest Wielkim Mistrzem perfumiarstwa (jakże naiwna byłam, że po jednym razie będę mogła ocenić cały dorobek tej marki, ale niestety zraziłam się trochę). Powoli zaczęłam wąchać jego dzieła i tak dzisiaj przyznaję, że jestem zauroczona. Floral Veil to kompozycja delikatna, kobieca, która tworzy wokół nas prawdziwy, kwiatowy welon. Nie jest to ciężki, obłok, przytłaczający nas i otoczenie, ale delikatna chmurka dodająca uroku i tajemniczości, prawdziwy atrybut kobiety. Szczerze powiedziawszy, jak dla mnie, ten zapach bardziej pasowałby na uroczystość ślubną niż Betrothal.
Niebanalny klasyk
Floral Veil jest stworzony dla kobiet, które lubią czyste zapachy, przypomina mi trochę świeżo wypraną pościel (kto nie lubi tego momentu, kiedy można się rzucić do świeżo pościelonego łóżka?). Jest to zapach który dodaje uroku, nie odwraca od nas uwagi, potrafi zachęcić do bliższego poznania. Wydaje mi się też, że jest zapachem uniwersalnym, dostosowuje się do wieku kobiety która go nosi. Jest nieco staroświecki (w dobrym tego słowa znaczeniu), ale sądzę że ta marka tak ma, szaleństwa i dziwacznych wymysły Grossmith pozostawia innym (krew, pot i czego to jeszcze się w perfumiarstwie nie stosuje… w celach marketingowych oczywiście). Przez swoją tajemniczość i zmienność jest nieco uwodzicielski. Spodoba się też wielbicielkom cytrusów i energetycznych zapachów, nie jest tylko banalną kwiatową mgiełką, ale ma w sobie pazur pomarańczy i czarnej porzeczki.
I na koniec…
muszę napisać, że zauważyłam, że mój gust co do zapachów ciągle się zmienia, ewoluuje. Kiedyś, na tak mocno kwiatowy zapach raczej nie zwróciłabym uwagi, pewnie spodobałby mi się, ale raczej przeszłabym obojętnie, bez podjęcia ryzyka wypróbowania. Teraz nie zamykam się na nowe, może na pierwszy rzut nosa, nie do końca „moje” zapachy. Nie skupiam się tak bardzo na tym, czy lubię różę, czy cynamon w kompozycji, tylko jak całość współgra ze sobą i przede wszystkim jak zadziała na mojej skórze. Czy zmieni się w kwaśną, goryczkową woń (tak się czasem zdarza), czy pięknie się rozwinie i przyciągnie mój nos.
Przyznam, że Floral Veil mnie urzekł i znajdzie miejsce w moim sercu. Bo niby kwiaty, to banalny temat, ale w tym przypadku oczarowuje jak żaden inny.
Architekt w trakcie zdobywania doświadczenia. Ostatnio przez rok szukała inspiracji w Portugalii. Ekscytują ją aromaty owoców – szczególnie pomarańczy, malin i jagód, ale też ważonego piwa i domowego obiadu.
Dodaj komentarz