Ostatnio odkryłam Daturę Noir. Jednak nie było to jedyny zapach, na którego punkcie oszalałam. Bond przyzwyczaił nas do swojego stylu unisex. Nigdy nie wiadomo, co spotka nas w środku. Ostatnio będąc w perfumerii to butelka z dolarem przyciągnęła mój wzrok. Nie znałam nazwy, a tym bardziej z jakich składników się składa ten Bond. Powąchałam korek. Ten nikły zapach, który się stamtąd uwalniał zaintrygował mnie na tyle, że użyłam go na sobie. I odpłynęłam! Zrobiłam duże WOW! To zdecydowanie moje perfumy. Był to Bond no. 9 o wdzięcznej nazwie Andy Warhol Success is a job in New York. Zatem będzie o kryzysie, pieniądzach, sztuce, a przede wszystkim o wybornym zapachu.
Nazwa
Andy Warhol przybył do Nowego Yorku z Pittsburgh’a w 1949 roku. Po przeprowadzce zaczął pracować, jako twórca reklam i ilustrator czasopism. W latach 50, gdy przyjęli go w redakcji Glamour, powiedział żartując, że „praca jest sukcesem w Nowym Jorku”. Choć jest też i druga wersja tej opowiastki. Inne znalezione przeze mnie źródła podają, że w artykule o takim tytule miał zrobić swoje pierwsze, w tym czasopiśmie, rysunki.
Kasa i wielka sztuka
Sztuka i pieniądze zawsze łączyły się dla Warhola. Widział ich wzajemne oddziaływanie, przenikanie i wypływ. Prace w stylu Pop Art, które przedstawiały dolary, powstały w latach 60. Andy jest idealnym przykładem American Dream, w którym pasja, talent a przede wszystkim ciężka praca przekłada się na sukces, a to z kolei na pieniądze.
Perfumy
Andy Warhol Success is a job in New York jest chyba najdłuższą nazwą perfum w historii. Zapach ten powstał, jako reakcja na światowy kryzys gospodarczy. (Swoją drogą bardzo mi się podoba ta koncepcja – kryzys i jako odpowiedź – luksusowe perfumy. Jak już jest dołek gospodarczy to, choć pachnijmy drogo! ) Na flakonie możemy odnaleźć namalowany symbol dolara, który został stworzony przez Warhola w 1981 roku.
Jak pachną pieniądze?
Mówiąc, jak najbardziej szczerze, nie jest to zapach pieniędzy. To zapach luksusu i zmysłowości. Otwiera się słodko. Nawet za słodko. Jednak ona szybko przemija na rzecz bergamotki i cierpkiej mandarynki. Składniki te mieszają się z nutami bardzo ciepłej ambry oraz z przyprawami, czyli gałką muszkatołową i kardamonem. Robi się intrygująco. Do całości dołączają kwiaty tuberoza i jaśmin z początkową przewagą tego drugiego. Po chwili jednak on trochę słabnie, czuć odrobinę soczystej śliwki wraz ze skórką mandarynki. Za prawdziwą słodycz, która od czasu do czasu przemyka, odpowiada wanilia i róża. Połączone razem, dodając całości kilka urokliwych niuansów. Żeby jednak nie przesłodzić – w końcu mamy kryzys – całość posypana jest odrobiną pieprzu.
Pogoda dla bogaczy
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ETxmCCsMoD0[/youtube]
Myślę, że w tych nutach dobrze wypadłyby zarówno kobiety jak i mężczyźni. To taki unisex, który nie przechyla się w żadną ze stron. Na mężczyznach odsłania swoje korzenne oblicze, na kobietach jest trochę słodszy. Jednak na obydwu płciach jest wyrazisty i ciepły.
Podoba mi się nieoczywistość tego zapachu. To, że jest charakterny, zaczepny, ale też bardzo zmysłowy i pobudzający, ale w bardzo wyjątkowy sposób. Nie jest nachalny. Wydobywa i podkreśla urok osoby, która go nosi. Świetnie brzmi na skórze.
Andy Warhol Success is a job in New York to zapach dla ludzi sukcesu! Ale także zapach dla ludzi sztuki, którzy chcą roztaczać woń piękną, ale nie klasyczną. Lubiących pachnieć nietuzinkowo, a przede wszystkim zmysłowo. Na dzień, ale bardziej na noc, szczególnie wtedy gdy owa noc może zakończyć się w alkowie ;)
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz