Róże przeważnie kojarzymy z symbolem miłości. Długi kolczasty badyl zakończony czerwonym rozkwitającym bądź zakwitniętym już kwiatem. Jednak nie wszystkie róże muszą wyglądać tak jak ta, z którą najczęściej mamy styczność. Roża, o której dziś wspomnę, choć niewykorzystywana w perfumiarstwie, zaprasza nas w podróż ku odkrywaniu egzotycznego brzmienia tego kwiatu.
Róża jerychońska to pustynny kwiat, który wytrzymuje warunki suszy, w którym nie każda roślina dałaby sobie radę. Zwarty kokon, w którym jest zamknięta, wygląda jak zeschnięty kawałki liści. Lecz piękno tego kwiatu jest ukryte – po zetknięciu z wodą otwiera się, kwitnie i ukazuje swe nowe i świeże oblicze. Tak samo jest z perfumami – na papierku/blotterze nigdy nie ukażą swej całej krasy.
Co kryje się za czarną etykietą?
Jedną z nowych propozycji marki Grossmith jest kolekcja Black Label. Za tymi czarnymi etykietami ukryte są zapachy przeznaczone dla każdego, a nie tylko dla Rodziny Królewskiej. Wąchając Saffron Rose muszę stwierdzić, że takich perfum nie powstydziłaby się nawet Królowa. Bogactwo woni i aromatu czaruje i przenosi nas w wędrówkę by, poznać nowe oblicze róży, której słodkość jest niespotykana, a w połączeniu z szafranem staje się prawdziwą egzotyką dla zmysłów.
Zawartość
W pierwszym zetknięciu mamy do czynienia z różą, która jest tak słodka i esencjonalna, że wydaję się wprost nieprawdziwa. Wyciąg z róży jest złączony z cynamonem, co tylko wzmacnia jej przekaz. Powiem szczerze, że dawno nie wąchałam tak intensywnego zapachu tego kwiatu i do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że róża może mieć aromat tak słodki! Potem kroku zaczyna dorównywać jej szafran. To on nadaje cały orientalny wizerunek. Tu wkracza także mirra, ale jest ona tylko dopełnieniem szafranu. W tym właśnie momencie czuć całą egzotykę miejsca kwintesencji wschodu skąpanego w zapachach. Słodycz róży zaczyna tu trochę przygasać – nie jest tak intensywna jak na początku, ale w tle nadal wyczuwalna. Obok tych dwóch postaci zaczyna snuć się delikatna smużka dymu. Na początku faktycznie jest to tytoń bardzo intensywny, lecz po zetknięciu z szafranem jego oblicze słabnie.
Wielkim zdziwieniem było dla mnie, gdy pod koniec trwania Saffron Rose zaczął być podobny do Amouage Opus VI. Jednak to, co w Opusie VI górowało tu jest wyciszone i staje się tłem dla reszty składników.
Struktura
Saffron Rose jest nieprzyzwoicie uwodzicielski, piękny i egzotyczny. We flakonie odnaleźć można słońce, ciepło pustynnego żaru, orientalne przyprawy i kwiaty. Ich mix otula i przenosi do magicznej krainy. Nie jest to wycieczka na zatłoczone plaże, czy zabytki najtłumniej odwiedzane przez turystów. To raczej bazar, gdzie trzeba się targować, patio gdzie w cieniu roślin łapiesz chwilę wytchnienia.
Mimo początkowej orzeźwiającej róży, zapach ten określiłabym, jako „suchy”. Wcześniej słyszałam takie określenie dotyczące perfum, ale stwierdziłam, że to przesada. Gdy zapoznałam się z Saffron Rose przekonałam się, że zapachy mogą mieć taką strukturę. Saffron Rose jest jak piasek na pustyni – suchy i ciepły. Nagrzany promieniami słońca, ale przy tym wyczuwalny i wyrazisty.
Na kiedy i gdzie z Saffron Rose?
Saffron Rose jest zarazem przypomnieniem jak i zachętą do odbycia egzotycznych wycieczek. Zachętą – ponieważ ukazuje nam w sobie namiastkę uroku, tajemniczości, magii wschodu. Ta mieszanka składników daje moc niesamowitości. Przypomnieniem – bo jest powrotem do niezwykłych i niesamowitych miejsc krajów pustynnych. Odnośnie używania to polecam go nosić, na co dzień, bo jego elegancka struktura pasuje i do zajęć na uczelni i do wyjścia na wystawę.
Na początku tej notki odwołałam się do róży jerychońskiej. Saffron Rose jest właśnie jak róża pustynna – zupełnie inny od tego, do czego się już przyzwyczailiśmy i co już dobrze znamy. Ale przez tą inność, wart bliższego poznania.
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz